Wezwanie od Sapkowskiego do CD Projekt o zapłatę 60 milionów
Od kilku miesięcy przez media przetaczają się coraz to nowe fale dyskusji na temat pisma, które Andrzej Sapkowski skierował jesienią 2018 roku do CD Projekt SA. Ciekawą wypowiedź prof. Markiewicza możemy przeczytać tutaj. Co ciekawe, treść samego pisma od razu została przez CD Projekt SA ujawniona do wiadomości publicznej – dla chętnych jest tutaj.
Stanowisko Andrzeja Sapkowskiego oraz ujawnione szczegóły kolejnej odsłony sporu z CD Projektem spowodowały wysyp komentarzy. Doszło do polaryzacji opinii publicznej i debaty, w której argumenty mieszają się z emocjami, a aspekty prawne przetasowane są ze słusznościowymi.
Jako adwokat praktykujący w prawie procesowym oraz w prawie autorskim, chciałabym podzielić się kilkoma spostrzeżeniami.
Jest to wybór subiektywny i stanowi komentarz odnośnie do osobliwości dostrzeżonych po lekturze pisemnego wystąpienia pisarza.
Do rzeczy. Oto, co moim zdaniem czyni nietypowym wezwanie do zapłaty z 27 września 2018 roku, które Andrzej Sapkowski, działając przez dwóch profesjonalnych pełnomocników, skierował do CD Projekt SA.
- Wezwanie nie określa, jakich utworów Andrzeja Sapkowskiego dotyczy sprawa ani
- nie wyjaśnia, na czym dokładnie polega zarzucane naruszenie, tj. przy tworzeniu których gier i w jakim zakresie doszło do rzekomego naruszenia praw pisarza.
- Pismo nie wskazuje podstawy prawnej.
- Pismo nie zawiera dokładnej kwoty, której dotyczy wezwanie do zapłaty.
- Wezwanie nie wskazuje numeru rachunku bankowego, na który wierzyciel oczekuje zapłaty od dłużnika.
a teraz kilka słów komentarza:
Brak wskazania utworów, których dotyczy sprawa
Niby banał, bo przecież „wszyscy wiemy, o co dokładnie chodzi”.
Niemniej jednak tego rodzaju pisma są w praktyce dużo bardziej formalne. Ponadto, przedstawienie szczegółów pozwala nawiązać merytoryczną polemikę.
Brak wyjaśnienia, na czym polega naruszenie
Wprawdzie jest mowa, że podstawą kierowanych roszczeń jest art. 44 prawa autorskiego, ale w tym samym zdaniu dodano enigmatycznie, że nie jest to podstawa jedyna, ani nie jest ona najbardziej dla CD Projektu „problematyczna”.
Pozostaje zatem pewien niedosyt. Być może pozew będzie zawierał bardziej precyzyjne wskazanie podstaw prawnych.
I choć formalnie nie ma takiego obowiązku, bo przecież sąd zna prawo, to jednak takie prawnicze szczegóły mogą mieć duże znaczenie dla oceny sprawy.
Brak konkretnej kwoty
Wymogu wskazania konkretnej kwoty nie realizuje stwierdzenie, że „roszczenie na tę chwilę opiewa co najmniej na 60.000.000,00 zł”.
Gdybyśmy mieli przenieść ten element na płaszczyznę procesową, a dokładniej na treść pozwu o zapłatę, to powstałby szereg problemów na drodze do dochodzenia roszczeń.
Zaczynając od precyzyjnego wskazania tzw. wartości przedmiotu sporu i zakresu żądania pozwu.
Brak numeru rachunku bankowego
Taki brak będzie sporym utrudnieniem dla dobrowolnego spełnienia świadczenia.
Szczególnie kwoty 60 milionów złotych, której nie można legalnie przynieść w walizce (kontenerze?). Oczywiście zakładając, że dłużnik miałby w ogóle taką chęć.
Niezależnie od powyższych formalności, niezrozumiałe są intencje, które przyświecały autorom pisma.
Jeśli bowiem celem Andrzeja Sapkowskiego było rzeczywiście zakończenie sprawy w sposób „polubowny, a co najważniejsze: szybki i cichy”, to wysyłanie takiego pisma
– tj. pisma, które (kumulatywnie, jak mawiają prawnicy):
- zaadresowane zostało do spółki giełdowej i
- nazwano je „wezwaniem do zapłaty”
- kwoty co najmniej 60 milionów złotych,
- tytułem dodatkowego wynagrodzenie za przekazanie praw do aktywa będącego elementem najbardziej dochodowej linii gier wideo produkowanych i wydawanych przez CD Projekt, kwestionując przy okazji podstawy prawne nabycia tych praw własności intelektualnej,
- które podpisało dwóch prawników
– chyba nie było najlepszym sposobem.
Fakt skierowania roszczenia o takim kalibrze do spółki giełdowej po prostu musiał zostać ujawniony do wiadomości publicznej.
Osobna rzecz to, czy musiało to nastąpić poprzez ujawnienie treści całego pisma i jakimi motywami kierował się tu CD Projekt, ale to już temat na odrębny wpis…
Sedno sprawy o miliony za Wiedźmina
Odchodząc od tej luźnej konwencji, chciałabym podzielić się najistotniejszym spostrzeżeniem odnośnie ww. roszczeń zgłoszonych przez Andrzeja Sapkowskiego wobec twórców gry o Wiedźminie.
Otóż Andrzej Sapkowski pomija w swej argumentacji żądania opartego o klauzulę bestsellerową z art. 44 prawa autorskiego co najmniej dwa kluczowe aspekty:
- Po pierwsze, nakłady i starania, jakie poniósł CD Projekt na stworzenie, wydanie, promocję oraz sprzedaż gry o Wiedźminie.
- A przede wszystkim, dodanie przez CD Projekt twórczych elementów do pierwotnego dzieła pisarza, jakim była powieść (a więc utwór ze świata literatury).
Nie możemy bowiem zapomnieć, że CD Projekt nie jest wydawcą powieści autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. CD Projekt jest producentem i wydawcą gry wideo, która powstała jako adaptacja powieści pisarza.
Gry, która nie tylko stanowi całkowicie odrębny gatunek, ale dodatkowo „żyje swoim życiem”. W tym aspekcie prawdziwi znawcy Wiedźminów toczą dyskusje.
A już na pewno gra wideo jest utworem niezwykle złożonym, którego stworzenie wymagało ogromu pracy, w tym twórczej, całego zespołu ludzi ze studia CD Projekt.
Sprawa byłaby prostsza, gdyby CD Projekt był wydawcą książki napisanej przez Andrzeja Sapkowskiego. Wtedy sukces kasowy ze sprzedaży takiej książki stanowiłyby klasyczny case na zastosowanie dyspozycji art. 44 prawa autorskiego. O ile książka okazałaby się bestsellerem, a ryczałtowe wynagrodzenie jej jedynego autora było faktycznie symboliczne.
Tak jednak nie jest.
Po pierwsze, CD Projekt nie jest wydawnictwem książkowym.
Po drugie, wyprodukowania i wydania serii gier wideo o Wiedźminie nie można porównać do przetłumaczenia lub wydania serii powieści pisarza. Nawet jeśli byłoby to korzystanie z utworu na innym polu eksploatacji, w innym języku, czy celem sprzedaży w innym kanale dystrybucji.
Jeśli Andrzej Sapkowski i CD Projekt nie osiągną porozumienia, a pisarz rzeczywiście zdecyduje się na sądowe dochodzenie roszczeń, to czeka nas ciekawy i precedensowy proces. Wymagać będzie rozstrzygnięcia, jakie znaczenie w poszczególnych grach wideo CD Projektu o Wiedźminie odgrywa postać Wiedźmina i wątki fabularne zaczerpnięte od Andrzeja Sapkowskiego.
CD Projekt w tej sytuacji bronił się zapewne będzie odwołaniem do samodzielnie dokonanych rozwinięć, rozbudowania uniwersum gry, wprowadzenia nowych postaci, fabuły, wątków i scenariuszy zupełnie nieznanych w powieści Andrzeja Sapkowskiego.
Może wreszcie rozegra się spór, który pokaże strukturę i charakter pracy zespołu studia deweloperskiego i wydawnictwa gier komputerowych. Poznamy od kuchni pracę devów, pisarzy, animatorów, programistów, aktorów, muzyków i innych twórców, których zbiorowy wysiłek skutkuje powstaniem gry wideo takiego formatu.
Pozostaje mieć nadzieję, że być może w takiej sprawie wypowie się wreszcie Sąd Najwyższy. Dobrze byłoby określić, jaki charakter oraz jaką ochronę w polskim prawie mają mieć gry wideo. Jak należy stosować klauzulę bestsellerową do dzieła będącego opracowaniem, a przy tym reprezentującego odrębne i bardziej złożone medium niż utwór pierwotny.
No chyba, że strony zawrą ugodę, a wówczas na rozstrzygnięcie tych wszystkich ciekawych aspektów prawnych dotyczących gier wideo będziemy musieli poczekać jeszcze dłużej…